Więc...
Sri Lanka przywitała nas najpierw girlandami z kwiatów (nie wiedzieć, dlaczego były różowe:-) ) a następnie był deszcz.
Dzień pierwszy to właściwie tylko transfer do Colombo do hotelu. Hotel jak hotel, trzeba było cos wypić, jak to na wakacjach
Dzień drugi to znów transfer, tym razem wgłąb wyspy do miejscowości Dambulla (tzw. trójkąt historyczny, jeśli to cos komuś mówi). Po drodze zwiedziliśmy Dambulla i świątynię Buddy w jaskiniach z V wieku n.e.
Mieszkamy w hotelu, którego możecie nam śmiało pozazdrościć, jak sie mówi żargonem wyjebany w kosmos.
Na balkonie siedzą małpy, które są dokarmiane przez Macieja i nie chcą się do niego odczepić. Do tego również są obecne jaszczurki wszelkiej maści, które zjadają nadmiar różnego rodzaju insektów, a jest ich tutaj masakrycznie dużo, a nawet za dużo :-) no, ale w końcu to dżungla.
Hotel jest usytuowany w dżungli, przykuty do skały z widokiem na jezioro.
Polecamy oglądnie ww. hotelu na stronie pod tym linkiem. Zdjęcia i dźwięki nie kłamią, tutaj jest tak naprawdę
Polecamy http://www.heritancehotels.com/kandalama/
Musicie tu przyjechać!!!!!
W dniu dzisiejszym nasz przewodnik Malik zabrał nas do starożytnej stolicy Sri Lanki Anuradhapury gdzie zobaczyliśmy największą po piramidach budowle tzw. Dagode wpisana na listę UNESCO. Była to stolica od V p.n.e. do X n.e. i mieszkało w niej 2 mln ludzi.
Zobaczyliśmy również 13 metrowego Buddę wykutego z jednego kawałka skały tzw. Aukana Budda
Po obiedzie było juz tak gorąco ze podarowaliśmy sobie wejście po 1800 schodach i zobaczenie kolejnych świątyń, podobno takich samych "skorup" ;-)
No i tyle na dziś
P.S. Wszyscy kochają swoje Mamusie;-) i Tatusiów tez, oczywiście nie pomijając pozostałych członków rodziny i przyjacól, przyjaciól naszych przyjaciól, ich psy, koty itp itd. P.S. do P.S. Pisząc ten tekst wcale duzo nie wypiliśmy ;-) to juz może malaria, każdy chce zyc nawet malaria;-)